czwartek, 22 marca 2012

ARMOR COLUMN „Maximum Collateral Damage”

EBM Records
Brzmi jak: następcy Control Denied
Moja polityka recenzencka kiedyś się na mnie zemści. Wybieram z pudeł co smaczniejsze kąski, a cuchnące kloce upycham po kątach... Żartuję, wszak wciąż przybywają nowe, świetne krążki! Nie mam więc żadnych wyrzutów sumienia, że właśnie piszę o Armor Column. Ta ekipa z Albany powstała w oparciu o deathmetalowych techników ze Skinless i Held Under. Gdy okazało się, że były wokalista tych drugich umie śpiewać, nie mogło im nie wyjść. „Maximum Collateral Damage” niszczy, miażdży i zostawia za sobą spaloną ziemię, zgodnie z obrazkiem na okładce. Podstawą są potężne riffy i głos Jeffa Andrewsa (zbieżność imienia i nazwiska z byłym basistą Exodusa przypadkowa), kojarzące się jednoznacznie z nieodżałowanym Control Denied. Nie jest to bynajmniej kopia ekipy Chucka Schuldinera. Andrews nie tylko śpiewa wysoko, potrafi też zawodzić średnim pasmem, wrzasnąć i ryknąć. Solówki przezajebiste i dobrze, że jest ich tak dużo. To jedna z tych płyt, które pozostawiają słuchacza głodnym z chwilą wybrzmienia ostatniego dźwięku. Wprawne ucho usłyszy wpływy Iced Earth i Anthrax, ale to przecież nie zarzut. Nie przegapcie ich. Więcej na www.facebook.com/armorcolumn
Vlad Nowajczyk [9]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz