czwartek, 15 marca 2012

ASGARD „The Seal Of Madness”

My Graveyard Productions
Brzmi jak: wszystko co najlepsze w power metalu!
Rzadko wystawiam maksa, ale tym razem nie mam wyjścia. Asgard niszczy, tej płyty słucham z zapartym tchem i nie mogę się nadziwić, gdy się kończy. I znów od początku, nie potrafię się od niej uwolnić. Nasuwają się takie nazwy jak Agent Steel, Helstar, czy (wczesne) Queensryche. Asgard czerpie wpływy ze znakomitych grup i ma niebagatelny atut: FENOMENALNEGO wokalistę Federico „Mace” Mazzę. Reszta muzyków nie pozostaje w tyle, gitarzyści szyją klasowe riffy, a sekcja rekrutuje się z zajebistego Game Over (basista) i solidnej Neurasthenii (bębniarz). Taki skład nie może dać ciała i nie daje. Nie chcę tu już pisać bzdur, wolę posłuchać w spokoju kolejny raz. Jutro wezmę Asgard na rower i na imprezę, a dalej się zobaczy. Więcej na www.myspace.com/asgarditalia
Vlad Nowajczyk [10]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz