środa, 14 marca 2012

UNTIMELY DEMISE „City Of Steel”

Brzmi jak: po prostu NWOTM!
Problem z tymi Kanadyjczykami jest taki, że na pierwszy rzut ucha (wokal) kojarzą się z Arch Enemy. Gdy już ta ułuda znika i inne tony w głosie Matta Cuthbertsona dają się wychwycić, można się skoncentrować na zaletach muzyki. Tych zaś jest mnóstwo. Przede wszystkim rzeczony Matt i spółka łoją cholernie technicznie. Megadeth się kłania, wszak producentem albumu jest Glen Drover! To nie wszystko, pojawiają się bowiem melodeklamacje a’la Sabbat, jednak najważniejsze są tu wpływy wielkiej niemieckiej trójki, zwłaszcza Kreatora. Efektem jest muza spójna, zamieszana, ale nie przekombinowana. Talent do zajebistych melodii trzeba po prostu mieć. Po niezłej EPce, teraz jest już bardzo dobrze. Więcej na www.myspace.com/untimelydemisemusic
Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz