czwartek, 11 września 2014

METALIATOR „Spalone miasto”

Brzmi prawie jak: Turbo w 1987
Warszawska ekipa na żywca zupełnie mi nie wchodzi. Muza nie siedzi, wokal Mili i sama ona gdzieś poza, a reszta bal manekinów i pełen rozjazd. Tym bardziej zaskakuje niniejszy, udany minialbum. Gdyby tak studyjną dyscyplinę przenieść na sceny... Ech, pożartować zawsze można. „Spalone miasto” to ciekawa próba zagrania w stylu Turbo z „Ostatniego wojownika”. Jest klimat, są niezłe numery, opętańczy wokal. Brakuje jednak błysku. Solówek. Rozpoznawalności poszczególnych kawałków. Nie jest to tak złe jak ich koncerty, ale czegoś wciąż brak. Znajdą, nie znajdą? Czas pokaże. Więcej na www.metaliator.pl

Vlad Nowajczyk [5.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz