Metalville Records
Brzmi jak: na pewno nie bdb, najwyżej mrn
Komercyjny hard rock od dawna ma swoje miejsce, odkąd muzyka
rockowa odchorowała grunge’ową zarazę. Szwedzi, jako nacja wyjątkowo wyczulona
na muzyczne trendy, szybko wyprodukowali sporą liczbę neo-pudli. Najbardziej z
tej fali pasuje mi Sister Sin, których producent zaopiekował się też bohaterami
niniejszego tekstu.
BDB mają odmienny pomysł na siebie. Organiczne, żywe bębny?
Toć to przeżytek! „Chemical God” oparty jest na plastikowym, miarowym rytmie
generowanym przez komputer. Ich perkusista musi się na koncertach śmiertelnie
nudzić. Różnorodny krążek pełen ciekawych kompozycji? Po co to komu? W erze
streamingu fragmentów utworów? Przeżytek! Jeden przebój i dziesięć wypełniaczy,
oto przyszłość.
No i właśnie tak to wygląda. Cały ten krążek, brzmiący
niczym odpady z sesji Marylin Manson zmieszane ze śmieciami po Steel Panther,
można sobie odpuścić. Ostatni numer zaś, „House Of Dreams”, pomimo ogranego
motywu pt. chórek dziecięcy, stanowi murowany hicior. I tylko za ten utwór
należą się Szwedom jakiekolwiek punkty. Fakt, iż wokalista Frankie Rich
przypomina na zdjęciu Alexandra Barda z Army Of Lovers (z klipu „Cricified”),
stanowi ciekawostkę zupełnie pozamuzyczną.
www.facebook.com/bdbabies
Vlad Nowajczyk [4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz