JR Rising
Brzmi jak: geriatryczny heavy metal
Różnie z powrotami bywa, jak wiadomo. Ostatnimi czasy
uaktywnili się emerytowani grajkowie, tworzący niegdyś potęgę NWOBHM. Większość
kapel z epoki sczezła była przed dochrapaniem się długograja. Nie inaczej było
z Jameson Raid. W swoim czasie ich dyskografia zamknęła się na dwóch singlach. Po
reaktywacji przyszedł czas na EPkę, wreszcie na pełnoczasowy debiut.
Czterdzieści lat minęło od założenia zespołu! Z oryginalnego składu nie
pozostał nikt, bowiem wokalista Terry Dark dołączył już w 1976 roku. On to jest
spiritus movens obecnej inkarnacji, pod niego gra zespół. Terry brzmi niczym
Biff Byford z demencją starczą. Chciałby, ale nie pamięta jak. Najgorsze, że
reszta brzmi niczym Saxon na zwolnionych obrotach i z zapiętymi pasami
bezpieczeństwa. Od wózka inwalidzkiego. Oczywiście
zdarza im się przyspieszyć, ale zaraz przypominają sobie, że to niebezpieczne i
wracają do smęcenia. Jameson Raid wydają się bardzo zmęczeni. Co gorsza,
słuchanie tej płyty również męczy. Cieszy mnie, że mam je już za sobą. Nieproszeni
goście? Zaiste.
www.facebook.com/jamesonraid99
Vlad Nowajczyk [4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz