Brzmi jak: Sepa-nibythrash z momentami
Z przeciętymi płytami zawsze mam problem i Lethal Empire
sporo się naczekali na recenzję. Zaczyna się nieźle, kreatorowy riff niesie i
płynnie przechodzi w… no właśnie. W klimaty Sepultury z epoki „Chaos A.D.”.
Czyli niby thrash, niby death, ale tak naprawdę ni pies, ni wydra. Riffy najczęściej
słabe, kawałki idą donikąd. Ma „Self Destruction” momenty, za sprawą których
czekać będę na ich kolejny matex. To solówki. Rasowe, hardrockowe granie
wyciągnięte z tych przeciętnych riffów. To chwile, gdy muza rusza z kopyta by
za sekundę ktoś ściągnął lejce.
www.facebook.com/pages/lethal-empire-...
Vlad Nowajczyk [5.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz