Brzmi jak: trash metal
Początkowo brałem ich za kabaret. Taaaka nazwa i tycia muza.
Nie, oni są na serio. Na serio więc, cytując czeską legendą metalu: thrash the
trash. Bębny zupełnie bez polotu, do tego krzywe przejścia. Nudne riffy. Długie kawałki
idące donikąd. To się nazywa „progresywny thrash”. Wokal pozbawiony
jakichkolwiek umiejętności. Dwa pierwsze utwory – totalne dno.
W trzecim numerze pojawia się całkiem sensowne solo i riff,
ale zaraz kawałek się kończy. Przestraszyli się, wracają do męczenia buły. W
czwartym – znów na koniec niezłe solo. Piąty zaś to najlepsza kompozycja na
EPce. Akustyczne, gitarowe outro.
Dawno materiał tak krótki nie wymęczył mnie tak bardzo. Tak
se ne da!
www.facebook.com/thrashingmachine
Vlad Nowajczyk [1]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz