Crime Records
Brzmi jak: naciągany power metal
Poznałem Iron Fire w 2000 roku i od początku wydawali mi się
zespołem nieszczerym. Europower w rozkwicie, więc wypadało się wpasować w
trend. Czas pokazał, że tylko głos Martina Steene zaistniał w świadomości
szerszej grupy fanów. Kolejnych płyt już nie chciałem słuchać, a o zawieszeniu
działalności nawet nie wiedziałem. Po co to komu? Tymczasem Steene zebrał
nową-starą ekipę i zmienił kierunek. Dziś wzorce wyznaczają Duńczykom „Black In
Mind” Rage, „The Dark Saga” Iced Earth i (reminiscencja początków) „Better Than
Raw” Helloween. Problem z Iron Fire mam taki, że wyżej wymienione płyty
potraktowali niczym raperzy. Dosłowne zrzynki, dosłownie posklejane i
poukładane w przeciętne kawałki. Steene, przyznać mu trzeba, robi świetną
robotę naśladowniczą. Poza śpiewakami wspomnianych kapel, imituje też… Rogera
Mireta z Agnostic Front.
Jako całości można dać tej płycie szansę, pod warunkiem
odporności na muzyczne ściemy. Moja nie jest wielka, więc i polecać nie będę.
www.facebook.com/ironfiredk
Vlad Nowajczyk [5.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz