Brzmi jak: przeciętny debiut
Młoda grecka scena thrashowa kwitnie, ale Domination muszą
jeszcze popracować nad doszusowaniem do czołówki. Ich przydługawy, niemal
godzinny, debiut, pokazuje że niekoniecznie dobre wzorce da się przekuć na coś
interesującego. Chłopaki lawirują między Vio-lence, Morbid Saint a współczesnym
Kreatorem. Choć mieszanka wydaje się wybuchowa, fajerwerków nie stwierdzono.
Muza jednym uchem wpada, drugim wypada, podobnie jak dwa ostatnie albumu Mille
i spółki. Melodyjkowość, za chwilę czad i energia, znów melodyjkowość… Mało
która thrashowa płyta wymęczyła mnie tak okrutnie. Nie, żeby grać nie umieli
bądź kompozycje koślawe. Raczej syndrom Suicidal Angels. Niby wszystko się
zgadza, ale nuda.
www.facebook.com/domination.gr
Vlad Nowajczyk [5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz