środa, 2 listopada 2016

PRIMAL „Primal”



Del Imaginario Discos
Brzmi jak: heavy/power metal
Ależ cios! Wyśmienity bębniarz, Jorge Iacobellis, nie zasypiał gruszek w popiele po wywaleniu z Hirax. Skumał się z innym hiraxowym recydywistą, gitarowym Glennem Rogersem. Wokalistą został ziomek Jorgego, Alberto Zamarbide. Prawdziwa legenda argentyńskiego metalu, dawny frontman kultowych tam V8 i Logos.
Po co ten przydługi wstęp? Po to, byście zdali sobie sprawę, że ten niepozorny debiut to dzieło bardzo solidnej ekipy. Ekipy, która pomimo róznych krajów pochodzenia korzenie ma wspólne: 70s. Primal łoi tłusto, sabbathowsko, ale szybkość już zdecydowanie późniejsza. Balladować tyż potrafią, lecz incydentalnie. Jedenaście pozostałych kawałków mogłoby spokojnie znaleźć się na jakimś nieodkrytym diamencie z epoki NWOBHM, bo najnowsze inspiracje Primal to bardzo wczesny Anvil i solowy debiut Ozziego. Chwytliwe riffy, gęsta sekcja, przemyślane solówki i charakterystyczny, niedbały wokal Zamarbide. Wszystko to byłoby niczem bez świetnych numerów! Jeden z tych krążków, od których uwolnić się nie sposób. Chyba, że jest się Glennem Rogersem, specem od przyjacielskich odejść. Tak, im też to zrobił. 
www.facebook.com/primalmetalband
Vlad Nowajczyk [9]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz