Brzmi jak: jakby wokalista połknął Marka Sheltona!
Kanadyjskie dzieciaki w natarciu! Po Cauldron i Skull Fist
nadchodzi Iron Kingdom. Z dwoma pierwszymi łączy ich też maniera wokalna Chrisa
Ostermana. Lubi on wysooooko się wyyyyydrzeć. Nie czyni tego zawsze, i tu
pojawia się różnica. W średnich pasmach przypomina bowiem legendarnego lidera
Manilla Road. Ciekawie? Sporo tu epickich pasaży, idealnie akompaniującym nosowemu
zawodzeniu. Ajronowania, a jakże, pełno. Ale takiego sprzed ponad 30 lat.
Słychać też Angel Witch i sporo bluesa. Muzycznie jest więc doprawdy zacnie,
lecz oprawa graficzna kojarzy się mocno z Teofilem Ociepką. Więcej na
www.iron-kingdom.com
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz