poniedziałek, 4 marca 2013

ERADICATOR „Madness Is My Name”


Yonah Records
Brzmi jak: power/thrash z wysokiej półki
Debiutancki długograj młodych Niemców przynosi bardzo pozytywne zaskoczenie. O wcześniejszej EPce zdążyłem zapomnieć, tymczasem przez ostatnie trzy lata kwartet z Olpe poczynił ogromne postępy. „Madness Is My Name” od pierwszego kawałka atakuje doskonałą produkcją i dopieszczonymi kompozycjami, a solówki Sebastiana Stöbera wymiatają nie mniej niż jego fryzura. Pod względem techniki wyraźnie idzie w ślady Victora Smolskiego, ale nie ma w sobie odrobiny patosu i nudy, którymi od lat straszy słynny wirtuoz. Skoro Smolski, to i Rage. O tak, dużo tu Rage z tych wspaniałych czasów, kiedy Białorusin nie zatruł jeszcze kapeli swym pitoleniem. Power/thrash jak należy! Wpływy Bay Area też się znajdą, lecz nie dosłowne. Wszystko jest tu pięknie przetworzone i poukładane, zupełnie jakby Eradicator miał za sobą ładnych parę lat studyjnych doświadczeń. Skojarzenie moje jest być może na wyrost, ale nic nie poradzę. Tak mogłaby dziś brzmieć Vendetta, gdyby nie rozpadła się po dwóch legendarnych krążkach. Potęga! Więcej na www.eradicator.de
Vlad Nowajczyk [9]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz