Battle Cry Records
Brzmi jak: Thrash No More
Nowojorscy thrashers nie mieli szczęścia. Śmierć założyciela
kapeli, utrata już niemal pewnego kontraktu... Gdy wreszcie dochrapali się
umowy z wytwórnią Turbo Music, ta postanowiła właśnie paść na ryj. W tak zwanym
międzyczasie thrash zaczął być „niemodny”, stąd decyzja o przearanżowaniu
kawałków w duchu popularnego wówczas grania a’la Faith No More i Suicidal
Tendencies. Decyzja błędna, niestety. Nie przyniosła Coldsteel popularności,
rozbiła za to spójność kompozycji. Brzmią po prostu jakby posklejane z
nieprzystających do siebie patentów. Oddzielnie zarówno klasyczne thrashowanie,
jak i funkowe podskoki stanowiłyby jakość samą w sobie. Tu są sztuczne... Wciąż
słuchalne dla fana jednego i drugiego, lecz poniżej oczekiwań.
Reedycja brzmi lepiej od oryginału, zawiera też cztery
bonusy, w tym największego hiciora kapeli, anthraxowy „Crackdown” który nie
został pierwotnie ukończony z powodu choroby gardła wokalisty Troya Norra. Dla
maniaków starego grania i tych pamiętających koszmar lat 90-tych. Bez oceny. Więcej
na www.coldsteelny.com
Vlad Nowajczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz