środa, 9 października 2013

COLDSTEEL „Freakboy”

Battle Cry Records
Brzmi jak: Thrash No More
Nowojorscy thrashers nie mieli szczęścia. Śmierć założyciela kapeli, utrata już niemal pewnego kontraktu... Gdy wreszcie dochrapali się umowy z wytwórnią Turbo Music, ta postanowiła właśnie paść na ryj. W tak zwanym międzyczasie thrash zaczął być „niemodny”, stąd decyzja o przearanżowaniu kawałków w duchu popularnego wówczas grania a’la Faith No More i Suicidal Tendencies. Decyzja błędna, niestety. Nie przyniosła Coldsteel popularności, rozbiła za to spójność kompozycji. Brzmią po prostu jakby posklejane z nieprzystających do siebie patentów. Oddzielnie zarówno klasyczne thrashowanie, jak i funkowe podskoki stanowiłyby jakość samą w sobie. Tu są sztuczne... Wciąż słuchalne dla fana jednego i drugiego, lecz poniżej oczekiwań.
Reedycja brzmi lepiej od oryginału, zawiera też cztery bonusy, w tym największego hiciora kapeli, anthraxowy „Crackdown” który nie został pierwotnie ukończony z powodu choroby gardła wokalisty Troya Norra. Dla maniaków starego grania i tych pamiętających koszmar lat 90-tych. Bez oceny. Więcej na www.coldsteelny.com

Vlad Nowajczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz