Brzmi jak: niezły thrash z tragicznym wokalem
Ależ zonk. Niemłodzi Holendrzy grają oldschoolowy,
piekielnie ciężki thrash. Pomimo skojarzeń z nowym Exodusem i starymi Hiraxem i
Annihilatorem (riffy, riffy, riffy!), najbliższymi sąsiadami wydają się Thrash
Or Die. Kurde, muzycznie miotą. Doskonałe brzmienie, sprawne kompozycje,
chropowata przebojowość. A wtedy wchodzi wokal. Wokal o charyzmie i
możliwościach wiejskiego organisty. Bez kościelnej maniery oczywiście, za to z
obowiązującym bezdechem i płytkim pohukiwaniem. Tego kolesia nie da się
słuchać. Przydałaby się wersja instrumentalna „I Have Sinned”, słuchalność
wzrosłaby znacznie. Auuuu ależ on się męczy, niech go ktoś zastrzeli. Więcej na
www.facebook.com/projectpain
Vlad Nowajczyk [5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz