Brzmi jak: power/thrash
Osiem numerów w 28 minut. Zatem i w power/thrashu możliwe
jest maksymalne skondensowanie formy, czego efektem jest dodatkowy zastrzyk
agresji. Holenderskie trio (plus sesyjny bębniarz, pożyczony z Powerwolf)
wypuściło najbardziej jadowitą płytę w tym podgatunku. A gdzie Helstar,
zapytacie? Otóż „System Overthrow” jest cięższy niż nowe Helstary. Willy van
der Kaa nadal brzmi, jakby połknął Jamesa Riverę. Jako że Teksańczyk mu nie
wystarczył, na deser poprawił Mattem Barlowem. Fenomenalne riffy i sola,
dudniąca sekcja – to norma. Co najbardziej zaskakuje, jakość kompozycji
niesamowita. Zupełnie nie-debiutancka. Holendrzy czują się na swym poletku
bardzo pewnie i należy oczekiwać dalszego wzrostu tej ekipy, tym bardziej że
już znaleźli stałego bębniarza.
www.facebook.com/systemoverthrow
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz