Pure Steel Records
Brzmi jak: bombastycznie przeciętny heavy/power
Dwóch wokalistów, historyjka o kuszeniu Jezuska przez
Rogatego, nadęte, bufoniaste kompozycje. A efekt? Bardzo taki sobie. Słychać,
jak się starali, lecz talentu tu nie znajdziecie. Ten krążek sobie po prostu
jest. Pięć przesłuchań nie pomogło ani odrobinę. Szwajcarzy połączyli wpływy
Iron Maiden i Judas Priest, niestety z ich najsłabszych płyt. Z tej mąki chleba
nie będzie.
www.distant-past.ch
Vlad Nowajczyk [5.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz