SPV
Brzmi jak: powinno brzmieć w 2006
Po raz pierwszy usłyszałem fragmenty „Visions Of Eden” w
samochodzie Davide DeFeisa, w drodze na wywiad. Starałem się nie okazywać
negatywnego zaskoczenia, nie znałem bowiem jeszcze zbyt dobrze sąsiedztwa. Na coś jednak musiałem zwrócić uwagę, był tym
brak gitar w miksie. Metalowa opera zupełnie nie brzmiała metalowo. Oczywiście,
patos zawsze obecny w VS znajdował się na swoim miejscu. Klimat był, wokale
wręcz doskonałe, tematyka ciekawa… tylko te cholerne gitary.
Ich brak sprawił, że oryginalną wersję płyty zaledwie raz
zdołałem przesłuchać w całości. Informacja o reedycji zaciekawiła mnie,
pierwszą myślą było „czyżby David poprawił miks?”. Bingo! Dokładnie tak
uczynił. „VOE” nareszcie brzmi jak płyta zespołu, nie solowe dzieło lidera. Jest lirycznie i
epicko? Pewnie. Jest też barbarzyńsko (zgodnie z podtytułem „Barbaric Re-Mix
Version”) bo gitary znalazły swoje miejsce kosztem rozbuchanych uprzednio
klawiszy. Muza zyskała wszystkie odcienie, której jej wcześniej brakowało.
Druga płyta tego wypasionego wydania zawiera koszmarny,
przesłodzony oryginalny mix w wersji zremasterowanej. Lukier się leje, w
dodatku znacznie głośniej niż przed jedenastu laty. Nie dotrwałem (znów!) do
końca i będę udawać, że jej nie ma.
www.facebook.com/virginsteeleofficial
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz