Iron Shield Records
Brzmi jak: zacny speed metal
Dużo dobrego słyszałem o
Seax, mamy też wielu wspólnych ziomków, ale jakoś nie trafiły ich płyty w moje
łapska. Dziś zaległości zostały w 2/3 nadrobione za sprawą Iron Shield.
Berlińska wytwórnia wypuściła dwa krążki na raz, przy czym „To The Grave”
znalazł się na CD po raz pierwszy.
Ucztę zacząłem niezgodnie
z chronologią, zmylony przez menu. Szczwany był to plan, takiego killera dać na
początek. Najnowszy krążek ekipy z Massachusetts nie bierze jeńców. Speed
metal, który mógłby spokojnie wyjść w 1984 i narobiłby zamieszania. Zgadza się
wszystko, a wisienką na torcie są znakomite wokale Carmine Bladesa. Pyszności.
Drugi album chwyciłem z
wielkimi nadziejami i szybko entuzjazm mój opadł. Muza wciąż zajebista,
skojarzenia z debiutem Anthrax słuszne i zbawienne, ale jeden element nie
pasuje do układanki. Pozbawione mocy pohukiwania Steve’a McArdle kładą się
cieniem na zawartości płyty. Nie pomaga brawurowa gra instrumentalistów, „To
The Grave” mocno odstaje od następczyni.
Czy oznacza to, że nie
warto zainteresować się tym wydawnictwem? Nic bardziej mylnego. „Speed Metal
Mania” rozsmarowuje po kątach, a bonusowy cedek nikomu nie zawadzi.
www.facebook.com/seaxmetal
Vlad Nowajczyk [8.5]/[6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz