Roxx Productions
Brzmi jak: o jezusicku
John Greely dawał odgłosy paszczowo na doskonałym “Night Of The Stormrider” Iced Earth. To było 22 lata temu. Potem słuch o nim zaginął. Na “The Tree Of Life” jest z kolei głównym kompozytorem, wokalistą i gitarzystą. Będę szczery do bólu: na każdej z tych pozycji sprawdza się źle. Śpiewa bez werwy, w zasadze stosując melorecytację. Gitarowo kudy mu do “tarki” byłego szefa, a kompozycje, bez wyjątku, stoją na poziomie harcerskim. Melorecytacja, płaski patataj donikąd, solówkowa wprawka, powrót do począrku. Brzmi to niczym bardzo kiepska próba imitowania Iced Earth, polana zbyt dużą ilością przesłodzonego sosu klawiszowego. Teksty, w których co chwilę pojawia się Jesus Christ, nie pomagają. Być może pomysłem Johna na dalszą karierę jest akompaniowanie czytaniu biblii w szkółce niedzielnej. W takim razie przepraszam, jam niegodny pojąć tego geniuszu. W każdym innym przypadku mamy do czynienia z potwornym gniotem, którego nie polecam nikomu.
https://www.facebook.com/seventhservant
Vlad Nowajczyk [3]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz