poniedziałek, 1 września 2025

OBSIDIAN SEA “Between Two Deserts”

 

Solitude Productions

Brzmi jak: doom metal w fazie larwalnej

Debiut bułgarskiego duetu długo przeleżał w szufladzie, zapodziewszy się między szpargałami w... 2012 roku. Lepiej późno, niż wcale, więc oto ma opinia. Początek albumu nudzi. Owszem, riffy fajne, ale poza riffami nic się nie dzieje. Brzmi to niczym szkice kawałków, wymagające dopracowania. Albo stoner, taki generyczny. Od trzeciego numeru zaczyna się dziać na całego. Wpływy Candlemass i Isole, utwory solidne i całkiem chwytliwe. Niestety, na sam koniec Obsidian Sea serwują powtórkę z nudnego startu, co zniechęca do ponownego odtwarzania. Dałoby się z dwóch tytułowych pustyń wykroić jedną, za to konkretną.

https://www.facebook.com/ObsidianSeaDoom/

Vlad Nowajczyk [6]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz