czwartek, 19 kwietnia 2012

TOTEM „Let’s Play”

Mystic Production
Brzmi jak: muzyczny odpowiednik wędlin z Constaru
Sześć lat dzieli udany debiut Totem od „dwójki”. Muzycy rozpełzli się po innych kapelach, a gdy wreszcie się zeszli, wypuścili niniejszego kloca. Czego tutaj nie ma: jest melodeath, jest nu, klimaty Lamb Of God-opodobne, Soulfly i inne odpady Cavalerów, odrobina thrashu... Doskonale słychać, jak sprawni grajkowie tu łoją. Wera wzbogaciła swój warsztat o czysty śpiew. Do umiejętności nie sposób się przyczepić, ale efekt końcowy przypomina źle ułożone puzzle. Ktoś zapomniał zamieszać w kociołku. Najwięcej, niestety, słychać metalcore sprzed 4-5 lat. Mięsko mocno nieświeże wypłukano w Domestosie i podano jako nowe danie. To se ne da... Nie lepiej było iść ścieżką debiutu? Najlepiej zespół wypada w spokojnych fragmentach, kojarzących się zupełnie niemetalowo, pozbawionych też stygmatu niedawnych trendów. Spory niesmak. Więcej na www.totem.metal.pl
Vlad Nowajczyk [3]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz