CD-Maksimum
Brzmi jak: kilka riffów w zalewie klawiszowego lukru
Będę szczery. Jak zwykle zresztą. Gdyby nie język rosyjski,
którego brzmienie w metalu nadzwyczaj mi odpowiada, nie dałbym rady przesłuchać
Abordażu kilkanaście razy. Usilnie próbowałem znaleźć jakieś plusy i chyba mi
się udało. Pierwszy kawałek zajebiście się zaczyna, prawie jak Aria. Niestety,
gdy kończą się pomysły na riffy, wchodzą klawisze z najbardziej typowymi,
nudnymi zagrywkami. To smutne, że najsłabszy muzyk zespołu ma tak duży wpływ na
muzykę. Pozostali, zwłaszcza świetnie śpiewający gitarzysta Andriej Maszoszyn, obsługują swe
instrumenty nieźle. Szkoda, że nie przekłada się to na umiejętności
kompozycyjne. Problem pierwszego kawałka powielają jeszcze 10 razy, przy czym
większość numerów nawet się fajnie nie rozpoczyna. Ech, nareszcie mogę odstawić
ten krążek na półkę i o nim zapomnieć. Z pewnością czeka go spokojne życie, nie
mieli racji panowie abordażyści. Więcej na www.abordaj.ru
Vlad Nowajczyk [4]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz