Sade Records
Brzmi jak: wczesne Anvil i Exciter zmieszane z Arakainem
Już spieszę z wyjaśnieniami. Dlaczego z Arakainem? Nie ze
względu na podobieństwo serbskiego narzecza do czeskiego. Barwa wokalu Bojana
Ljiljaka jest po prostu niemal identyczna jak u Jana Toužimskiego. W komplecie
ze zbliżoną manierą, skojarzenie było nieuchronne. Warstwa instrumentalna zaś
to pre-thrash oparty na najlepszych wzorcach z początku lat 80-tych. Słyszalne
są echa Thin Lizzy i cała paleta motywów z wczesnych lat NWOBHM. Kuga nie kopie
jednak w ryj, poprzestaje na średnich tempach, brakuje ich muzyce mocy. Wydaje
się bezpieczna, bez typowej dla gatunku jazdy po krawędzi. Kolejny zatem punkt
styczny z Arakainem, który jednak na możliwość stępienia pazura pracował wiele
lat. Jest nad czym się pobiedzić, bowiem swym spóźnionym debiutem Kuga z pewnością
nie powiedziała ostatniego słowa. Więcej na www.kugaofficial.com
Vlad Nowajczyk [5.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz