Brzmi jak: hippie doom heavy metal
Sanktuary pochodzą z kanadyjskiego zadupia, gdzie internet
przynosi się na dyskietkach. Zapewne dlatego nie wiedzieli, że jest tylko jedno
Sanctuary! Krecha za to! Szczęśliwie muzę łoją tak fajną, że mogliby się nawet
nazwać Eksodoos i też byłoby spoko. Nie wiedzieć czemu, zalicza się ich do
power/thrashu. Może tak brzmieli na debiutanckiej EPce, której nie miałem
okazji dorwać. Na „Black Magic Brew” słyszę za to NWOBHM i wczesne Trouble,
zresztą logo zespołu stylizowane jest na dumę Chicago. Doskonałe wpływy, a jak
zagrane? Wszyscy muzycy Sanktuary wiedzą, do czego służą instrumenty. Dają
czadu jak należy, sporo zmian tempa i piekielny ciężar riffów. Co kuleje, ale
na etapie demówkowym jest jak najbardziej do naprawienia - konstrukcje
kawałków. Nie do końca zwartych i pokazujących cały potencjał zespołu. A ten
jest potężny. Na magicznym piwie się nie zawiedziecie! Więcej na
www.myspace.com/sanktuaryslays
Vlad Nowajczyk [7.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz