Brzmi jak: solidnie okadzone i zakwaszone Black Sabbath
Słuchając takich płyt jak „Wight Weedy Wight” zauważam, że
jestem w gruncie rzeczy spokojnym i mało rozrywkowym człekiem, bo nieczęsto
zbliżam się do poziomu intoksykacji, na jakim musi przebywać ta trójka Niemców.
Ich główną inspirację jest Sleep, ale sięgając głębiej ku jedynie słusznym
korzeniom, słuchać tu dużo Black Sabbath, Pentagram i Zeppelinów. Klimaty
zjarane podlano tu psychodelicznym sosem, a że to nie moje rejony, dodam tylko
iż partia saksofonu w „Hammer Boogie” jest totalnie popierdolona. Jeśli
kiedykolwiek zjem grzyby bądź kwasa, płyta Wight będzie jedną z pierwszych,
jakie wówczas włączę (o ile będę w stanie). Na trzeźwo siódemka. Więcej na www.wightismnews.blogspot.com
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz