Brzmi jak: progresywny death metal ze szczyptą szaleństwa
Uff, na szczęście nie jest to amerykański Pessimist.
Zaszokowali mnie bowiem zupełnym brakiem melodii. Czechom jej nie brak, choć
łamią, kręcą i kotłują struktury swych kawałków niemożebnie. Cynic? Amerykanie
byli na „Focus” bardziej przebojowi, ale mieszanie growli i czystych wokali
podobne. Ciężar i melodia – tak. Ale jest coś jeszcze, coś bliższego,
czeskiego, pojebanego i swojskiego. Swe piętno na Pesymiście odcisnął śmieszny
czort Franta i jego Master’s Hammer. Nie na tyle, by „Longaevus” brzmiał jak oni,
skądże. Ot, przedziwny wtręt tu i ówdzie, jakiś klawisz nie w tę stronę, jakieś
irytujące brzdąkanie. Konglomerat zacny i maniacy muzyki progresywnie
popierdolonej z pewnością dostają przy nim ślinotoku. Prostu rock’n’rollowy
metaluch włączy sobie jednak, dla odmulenia, jakiś crossover. Więcej na www.pessimist.cz
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz