Brzmi jak: urozmaicony thrash/groove metal
Kolejna mocarna płyta przyfrunęła z Holandii. Disquiet grają
wprawdzie od 2000 roku, ale dopiero w 2011 wysmażyli pełnoczasowy debiut. I to
jaki! Mnóstwo tu Sepultury z lepszych jej czasów i sporo Machine Head z
najnowszych. Fantastyczne solówki! Brzmi smakowicie? Dołóżmy miażdżące
zwolnienia a’la Morbid Angel. Jeszcze? Pojawiają się też industrialne
naleciałości Rammstein i, uwaga, patenty Rotting Chtist zanim wciągnęli na
maszt tęczową flagę. Znakomite brzmienie i ostry czad, ale pod koniec albumu
muza wydaje się już trochę niespójna, trzy numery mniej i ocena byłaby wyższa. Więcej
na www.disquiet.nl
Vlad Nowajczyk [6.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz