czwartek, 6 grudnia 2012

WILD WHIPS „Ride Of Justice”


Brzmi jak: polskie Judas Priest w fazie embrionalnej
Trudno uwolnić się od muzyki Wild Whips. Gdy nadeszła ich kolej do zrecenzowania, nie mogłem wypuścić „Ride Of Justice” z discmana. Dlaczego? Bo nikt w naszym smutnym kraju nie grał i nie śpiewał jak wczesne Judas Priest. Wczesne, czyli od „Rocka Rolla” do „British Steel”. Wild Whips nie są wirtuozami, to młoda formacja. Mają więc ogromne perspektywy rozwojowe, gdyż już na tym etapie (dwie demówki wydane jako EP) słychać nieprzeciętny potencjał. Wisienką na torcie jest wokal. Możliwości Kacpra Kuczyńskiego są wręcz fenomenalne, chowają się w Polsce wszyscy łącznie z Kupczykiem. Niestety, nie są podparte warsztatem i słychać, jak zdziera sobie struny głosowe wyśpiewując ekwilibrystyczne partie a’la Rob Halford i, uwaga, Robert Plant. Za tak karygodne traktowanie swego Stradivariusa ujmuję więc punkty. Trzymam jednocześnie kciuki (trudno się bez nich pisze) by Kuczy rozwinął swój talent pod okiem doświadczonego pedagoga. Więcej na www.myspace.com/wildwhips
Vlad Nowajczyk [6.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz