Brzmi jak: polskie Judas Priest w fazie embrionalnej
Trudno uwolnić się od muzyki Wild Whips. Gdy nadeszła ich
kolej do zrecenzowania, nie mogłem wypuścić „Ride Of Justice” z discmana.
Dlaczego? Bo nikt w naszym smutnym kraju nie grał i nie śpiewał jak wczesne
Judas Priest. Wczesne, czyli od „Rocka Rolla” do „British Steel”. Wild Whips
nie są wirtuozami, to młoda formacja. Mają więc ogromne perspektywy rozwojowe,
gdyż już na tym etapie (dwie demówki wydane jako EP) słychać nieprzeciętny potencjał.
Wisienką na torcie jest wokal. Możliwości Kacpra Kuczyńskiego są wręcz
fenomenalne, chowają się w Polsce wszyscy łącznie z Kupczykiem. Niestety, nie
są podparte warsztatem i słychać, jak zdziera sobie struny głosowe wyśpiewując
ekwilibrystyczne partie a’la Rob Halford i, uwaga, Robert Plant. Za tak
karygodne traktowanie swego Stradivariusa ujmuję więc punkty. Trzymam
jednocześnie kciuki (trudno się bez nich pisze) by Kuczy rozwinął swój talent
pod okiem doświadczonego pedagoga. Więcej na www.myspace.com/wildwhips
Vlad Nowajczyk [6.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz