środa, 30 stycznia 2013

BËEHLER „Messages To The Dead”


High Roller Records
Brzmi jak: Exciter z nowoczesnymi ozdobnikami
Najsłynniejszy metalowy śpiewający bębniarz powrócił! Po dziewięciu latach bezczynności, w 2002 założył kapelę sygnowaną własnym nazwiskiem. Na trzech demówkach kontynuował dzieło Exciter, a gdy zabrakło mu samozaparcia, z marazmu wyrwał go gitarzysta Sean Brophy. Efektem jest bardzo udana płyta, choć zaczyna się od zonka. Beehler nigdy nie był bowiem wielkim perkusistą i jego próba rozpoczęcia krążka w stylu „Painkiller” zasługuje na facepalm. Szczęśliwie to jedyny słaby moment „Messages To The Dead”. Speed/thrash Kanadyjczyków nie pozwala na chwilę odpoczynku, Dan zaś naprawdę stara się jako wokalista i pałker. Histeryczne wrzaski, wysokie śpiewy, a nawet growle i blackowy skrzek – to wszystko serwuje w ciągu niecałych 40 minut, uzupełniając sprawnym tupa-tupa z okazjonalnymi blastami (!). Trójka gitarowych bardzo stara się nie pozostawać w cieniu, wszak na scenie muszą dawać czadu podwójnie, gdy kapeli brak frontmana. Cięte riffy zagęszczają powietrze, zaś miodne sola urozmaicają bezlitosną młóckę. Beehler wraca w doskonałym stylu, pora na odpowiedź jego dawnej ekipy. Więcej na www.facebook.com/beehlerheavymetal
Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz