Brzmi jak: thrash/doom metal
Tak, dobrze przeczytaliśta. Thrash/doom metal. Efemeryczny
pod-podgatunek, którego jedynym sensownym przedstawicielem w latach 80-tych
byli Blessed Death. Flesh Engine sporo im zawdzięczają w kwestii klimatu i
powiązania średnio szybkich partii z zupełnie wolnymi.Większość muzy kwartetu z Filadelfii
czerpana jest z nowszych albumów Machine Head. Sporo słychać też Sacred Reich.
Patent na muzę ciekawy, możnaby rzec nietuzinkowy. Jak na 65 minut jest zbyt
jednostajnie, brakuje solidnego przyspieszenia! Gdyby „Walking The Aether” było o jedną trzecią krótsze, a do
tego we wkładce płyty znajdowały się teksty... Gdybanie ma tu sens, gdyż jest
to album koncepcyjny. Spory potencjał do wykorzystania! Więcej na
www.facebook.com/fleshengine
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz