Brzmi jak: całkiem zacny thrash metal jak na 1994
Gdyby kwartet z miasta Kodaka zadebiutował po 2006 roku, zapewne szybko ktoś by się nimi zainteresował. W 1994 thrash był już pogrzebany, podobnie jakjeden z głównych sprawców tego nieszczęścia. Nasty Trast nie próbowali się „unowocześniać”, jak kilka innych kapel próbujących wyskoczyć po 1991. Ich recepta na muzę to Exodus, Anthrax, Slayer, Testament i Pantera. Nieźle pozszywane, lecz szwy wciąż widoczne. Wpływy wpływami, można było je nieco zmiksować. Cóż, grać umieli znakomicie, do tego zróżnicowane wokale (Anseeeelmo się kłania), przebojowe melodie... No właśnie, znane i lubiane. Aż za bardzo. Po 2006 na takie zagrywki u debiutantów przymyka się oko, ale w fazie zagrzebywania cywilizacji lat 80-tych w bagnie, dosłowna zrzynka np. z „Dead Skin Mask” była strzałem w stopę. Więcej na www.facebook.com/nastytrast
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz