piątek, 4 stycznia 2013

WOODS OF YPRES „Woods 5: Grey Skies & Electric Light”


Earache Records
Brzmi jak: jednorazowe odrodzenie „klimatów”
Najnowszą i zarazem ostatnią płytę Kanadyjczyków dostałem w dzień po śmierci Davida Golda. Lider Woods Of Ypres nie doczekał europejskiego wydania swego najlepszego dzieła. Nie pojechał w zabukowaną już trasę. „Death is not an exit” śpiewa David głosem jako żywo przypominającym innego sławnego truposza – Pete’a Steele. Choć muzyka WOY nie należy do wesołych, ogólne przesłanie jest jak najbardziej pozytywne. Pewnie dlatego „piątki” słucham ochoczo, podczas gdy bardziej depresyjne granie od lat omijam szerokim łukiem. Type O Negative, Katatonia (za lepszych czasów), Agalloch... bardzo udał się ten miks różnych rodzajów „klimatów”. Jest na przemian gohycko-melancholijnie, doomowo i meloblackowo. Bez wiochy, co dziś niespotykane w tych gatunkach. Pod koniec krążka trochę już się nudno robi, ale potencjał był przeogromny. Był. Szkoda człowieka i artysty. Szkoda Woods Of Ypres. Więcej na www.myspace.com/woodsofypres
Vlad Nowajczyk [7]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz