wtorek, 12 lutego 2013

AXEVYPER „Metal Crossfire”


My Graveyard Productions
Brzmi jak: heavy/power z lat 80-tych
Mniam mniam mniam. Już rzut oka na okładkę sugeruje uwielbienie dla Omen. No dobra, znam przecież Axevyper nieco dłużej, więc po co ściemniać. Podobnie jak ich idole są brzydcy, a ich zanikające grzywki wymuszają stosowanie opasek i wymyślnych fryzur. I też grają z polotem, porażają melodiami bez odrobiny gejozy, a ich kawałki nie chcą wypaść z głowy. Pomimo machania nią, oczywiście. Włoscy (sam jestem ciekaw, jaki % moich recenzji dotyczy kapel z Półwyspu Apenińskiego, ktoś się podejmie obliczenia?) heavymetalowcy łączą klasyczne (Omen, Manilla Road, Iron Maiden, Jag Panzer, Cirith Ungol, Riot, stary Manowar) wpływy z nowoczesnym, przestrzennym brzmieniem. Ostatni numer na płycie zaczyna się jak „Kometa Halleya” Turbo. Świat jest mały, a Axevyper coraz lepszy. Więcej na www.facebook.com/axevyper
Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz