poniedziałek, 20 maja 2013

VINDICATOR „United We Fall”


Slaney Records
Brzmi jak: powinno brzmieć Megadeth
Działalność Vindicatora śledzę od początku, czyli od 2005 roku. Zaczynali niemrawo, po czym rozkręcili się niebywale. Już poprzedni album niszczył obiekty, niniejszy zaś jest niczym dzisiejsze tornado nad Oklahomą. Porywa i rozpierdala. Precyzyjne i cholernie ciężkie riffy, dopieszczone aranżacje, rozbudowane (bez przesady) solówki, gęsta sekcja... No i wokal. Po rezygnacji oryginalnego gardłowego, mikrofonem zajął się z konieczności lider Vic Stown. Wyszło to kapeli na dobre. Porównania z Megadeth były wcześniej, teraz się nasilą. Vic nie jest śpiewakiem z wyboru i to słychać. Mustaine się kłania...łby, gdyby wyjął uszy z dupy i posłuchał swoich następców. Zamiast czekać na przekombinowanego, nieszczerego gniota, bierzcie się za Vindicatora. Tak powinno brzmieć dziś Megadeth, gdyby Rudy miał rozum i godność człowieka. Więcej na www.vindicatormetal.com
Vlad Nowajczyk [8.5]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz