czwartek, 11 lipca 2013

FASTWAY „Eat Dog Eat”

MVDaudio
Brzmi jak: klasyczny hard rock
Jeśli nie wiesz, kto to „Fast” Eddie Clarke, wyjdź i nie wracaj. Od czasu, gdy Lemmy pozbył się go z Mötörhead, trudno mówić o jakiejś karierze tego wyśmienitego gitarzysty. Drugi człon nazwy zespołu opuścił go jeszcze przed nagraniem debiutu, wybierając Ozziego. Clarke nie poddaje się jednak, z uporem tworzy pod szyldem Fastway uroczo archaiczne, wysmakowane albumy. Tak jest do 1990 roku. I znów po dwóch dekadach przerwy. „Eat Dog Eat” ma w sobie wszystko, co fani hardrocka uwielbiają. Ciepłe, przestrzenne brzmienie gitary. Niespiesznie grane solówki (gdzie ten „Fast”?). Jest na przemian mocno i lirycznie, właściwie każdy numer nadaje się na pościelówkę. Taki zapewne był cel – stworzyć kolejny krążek dobrze się sprawdzający w intymnych sytuacjach. Trzecia młodość rządzi się swoimi prawami. Nie wiem, czy to się udało. Moja kobieta zdążyła usnąć, nim napisałem niniejszą recenzję. Pozostaje więc ocenić samą muzykę. Może być. Więcej na www.fastwayofficial.com

Vlad Nowajczyk [7]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz