wtorek, 30 lipca 2013

SILENCER „The Great Bear”

Vanity Music Group
Brzmi jak: thrash/stoner/doom
Jakim sposobem nie słyszałem o tej ekipie z Kolorado przed wydaniem najnowszej płyty, nie wiem. Być może ukryli się w chmurze zielnego dymu, jaka spowija ich stan. Koncept-albumik (niecałe pół godziny) o kosmicznym wyścigu zbrojeń w latach 50-60 wkręca się niemożebnie. Od pierwszych taktów rosyjskiej piosenki po... ostatnie takty rosyjskiej piosenki. Outro zachęca do wciśnięcia „play”, co następuje wielokrotnie. Narkotyczne przyciąganie Wielkiego Niedźwiedzia jednoznacznie kojarzy się z Nevermore, podobnie jak wokale Keitha Spargo. Ot, mroczniejszy, cięższy Warrel Dane. Muza wyłamuje się ze schematów, nie pozwala dać się sklasyfikować. Thrash z przełomu 80/90? Tak. Stoner a’la Kyuss? Też. Doom typu Saint Vitus? Jak najbardziej. Całość fenomenalnie skomponowana i wciśnięta w krótką, zwięzłą formę. I tylko szkoda że panowie są ludźmi osiadłymi, bo chciałoby się ich zobaczyć na koncertach w Europie.Znakomity album! Więcej na www.facebook.com/silencermetal

Vlad Nowajczyk [9]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz