Brzmi jak: slayerowy thrash z kiepskim wokalem
Ładnych parę lat zajęło mi napisanie tej recenzji, ale oto
jest. Wreszcie uświadomiłem sobie, że oczarowanie przed sześcioma-siedmioma
laty wszystkim co nowe i thrashowe było złudne. Że 99% kapel napierdalających
pod Slayera i niemiecką trójcę tak naprawdę gówno jest warte, niczego nie
wnoszą do nowej fali i kiszą się we własnym sosie. Pełnoczasowy debiut Total
Annihilation to świetna technika w służbie ogranych 1000000 razy patentów.
Opatrzona chujowym, nie wstydzę się tego słowa, growlem. Daniel Altwegg brzmi,
jakby cierpiał na zatwardzenie. Dusi, dusi, duuuuuusi! Odrobina rożnorodności
ożywiłaby też warstwę instrumentalną. Nuda! Nic dziwnego, że o tych Szwajcarach
niewiele słychać. Więcej na www.total-annihilation.ch
Vlad Nowajczyk [4.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz