Brzmi jak: brutalny thrash metal
Powrót po dekadzie od debiutu okazał się bardzo udany.
Florydzcy thrashers nie zmienili receptury. Dołożyli do niej jedynie więcej
ostrych wokali a’la Demolition Hammer, dociążając i tak już potężne struktury
kawałków. Szybki, zwarty album, nie pozostawia chwili na odpoczynek. Tradycyjnie
klasyczny cover na koniec. Był „Angel Of Death”, teraz jest „Agent Orange”. Dychy
tym razem nie będzie, bowiem nie są już jedyną młodą kapelą na świecie w swym
gatunku. Zdecydowanie jedna z najcięższych (ale wciąż thrashowych) grup nowej
fali. Więcej na www.facebook.com/cystband
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz