czwartek, 5 grudnia 2013

DEADLY MOSH „HellSound”

Miner Recordings
Brzmi jak: rewelacyjny power/thrash metal
Łooooooooł, czegoś takiego się nie spodziewałem. Okładka sugerowała jakiś siermiężny death metal, a tu zajechało Ameryką w najlepszym tego słowa znaczeniu! Przede wszystkim wokal: Priestkiller, a taką ksywę nosi Milos Stosić, jest śpiewakiem genialnym! Ten 25-latek łączy style wczesnego Halforda i Warrela Dane z Russem Andersonem. Mając takiego frontmana wszystko staje się łatwiejsze. No, nie wszystko. Deadly Mosh mogli przecież odwalić kaszanę w tle, co nie nastąpiło. Sanctuary, Nevermore i Forbidden (z pierwszych dwóch płyt) są słyszalne także w grze instrumentalistów. Ba, kompozycje zdradzają ogromny talent muzyków, rzadko spotyka się taką dojrzałość na debiucie. Od początku do końca wyśmienity album. Nie mogę się od niego uwolnić! Wielka szkoda, że ten skład posypał się niedawno, odeszli obaj gitarzyści i bębniarz. Więcej na www.reverbnation.com/deadlymoshkg

Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz