Die Hard Records
Brzmi jak: nowoczesny power metal
Pierwsze co rzuca się w uszy to niedopasowanie wokalu do
muzy. Mario Linhares, człowiek o przedziwnej manierze śpiewu, brzmi tu jakby
wklejono go na chama już po zmiksowaniu całości. Sound gitary i klawiszy (tak,
tak!) jest tymczasem brutalny i ostry jak żyleta. Spory dysonans zatem. Im
dalej w ponadgodzinną, muzyczna przygodę z Brazylijczykami, tym lepiej.
Elementy układanki zaczynają do siebie pasować, choć wciąż pozostaje wrażenie,
iż zespół powinien stroić się wyżej. Świetne rifowanie podparte nieszablonowym
wykorzystaniem klawiatury (właściwie bez „typowych” partii) nieźle rokuje na
przyszłość, o ile Harllequiny zgrają się w studio. Na żywo już to potrafią. Więcej
na www.facebook.com/harllequinband
Vlad Nowajczyk [5.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz