Na fali thrashowych powrotów przygnało do świata żywych także i tę brytyjską formację. Po co – zapytacie. Ich wczesnym krążkom, choć niezłym, do klasyki bardzo daleko. Właśnie po to, by zaprezentować światu ciekawsze oblicze. Oryginalny gitarzysta Coke Finlay chwycił też za mikrofon, dobierając do składu trójkę młodszych kolesi. Dzisiejszy Virus to agresja starego Kreatora przefiltrowana przez kosmiczne faktorie VoiVod. Zbyt wiele tu czystej voivodowatości by uznać tę EPkę za dojrzało dzieło, ale pierwszy krok w dobrym kierunku został uczyniony. I choć włosy mu już nie odrosną, muzyk z kurortu Brighton dzięki tym czterem kawałkom odmłodniał o ćwierćwiecze. Więcej na www.facebook.com/virusthrash
Vlad Nowajczyk [6]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz