Iron Shield Records
Brzmi jak: stary germański heavy/speed metal
Przyznaję szczerze: tylko obiła mi się o uszy nazwa Backwater.
Sama muza nie była mi znana. Będę musiał nadrobić zalagłości, bowiem najnowszy,
wydany po 29 latach przerwy, album Niemców to całkiem smaczny kąsek. Dla fana
klasycznych metalowych brzmień, oczywiście. Podstawa to
motorheadowo-runningwildowe łojenie. Niby wszystkie numery takie same, a jednak
banan na ryju gwarantowany. Nienachalne melodie, grubo ciosane riffy...
Pamiętajcie, że cofamy się do czasów sprzed debiutu Helloween! Backwater
sięgnęli do swych korzeni i udało im się ich nie wyrwać. Powrót z jednym tylko
oryginalnym muzykiem miał sens. Nowy frontman, Oliver Hirsch, człowiek o
przedziwnej zaczesce, przez większość płyty sprawuje się świetnie. Pomrukuje w
średnich rejestrach, gdzie czuje się na swoim miejscu. Niestety, w ostatnim „The
Tale Of Doom” ktoś namówił go na śpiewanie... Oby tego w przyszłości nie
powtarzał. Więcej na www.facebook.com/backwater.germany.bb
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz