Pure Steel Records
Brzmi jak: odważny, nietuzinkowy thrash
Śledzę postępy Serbów od początku. Od naiwnego, lecz
radosnego debiutu, przez rozdroża „Aftershock” i kilkuletnią przerwę
wydawniczą, po dziś dzień. Choć niewiele ponad rok temu słuchałem ich na żywca,
nie spodziewałem się aż takiej petardy jak nowy krążek o przydługim tytule. Dawne
łączenie Bay Area z niemieckim power metalem już nie jest aktualne. Obecnie
Space Eater odważnie kombinuje. Thrash we wszelkich odmianach, doskonale
odrobione lekcje. Power? Już nie Gamma Ray, tylko Control Denied. Do tego
umiejętnie wplatane wpływy Death i Morbid Angel, nie tylko ozdobniki ale
integralne części kawałków. Umiejętności budowania nastroju, skakania (spójnie!)
po odległych stylistycznie patentach mogliby im pozazdrościć znacznie lepiej promowani
artyści. Śmiało można dziś nazwać Serbów zespołem kompletnym. Najwyższy poziom
wokalno-instrumentalny idący w parze z kompozycyjnym. Jedna z kandydatek do
miana płyty roku. Bardzo dobrego roku. Więcej na www.facebook.com/spaceeater
Vlad Nowajczyk [9]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz