Brzmi jak: bogaty aranżacyjnie heavy metal
Gdyby nie wokale, ten krążek byłby doskonały.
Instrumentaliści Stalowego Lisa wyczyniają bowiem niesamowite rzeczy. Ich
kawałki, choć długie, nie nudzą się nawet przez chwilę. Te gitary!!! Nazw
klasycznych formacji, które na nich wpłynęły, nie ma tu sensu wymieniać. Dobrze je wymieszali! To jest „kochaj albo nienawidź”
heavy. Ponad godzina świetnej muzy. Mucha nie siada. Siada za to na wokalistce.
Nie, nie wyje ona przeraźliwie, nie psuje odbioru. Po prostu jej umiejętności
odstają od reszty. Świetnie radzi sobie z wysokimi partiami, problem jest z przybrudzonym
krzykiem. Brzmi zbyt siłowo, kilka lekcji Melissy Cross by nie zaszkodziło. Gdy
już Steelfox uporają się z tą usterką, drżyjcie sceny świata! Więcej na
www.facebook.com/oficial.steelfox
Vlad Nowajczyk [8]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz