Brzmi jak: hillbilly thrash
Kalifornia wciąż ma dobry klimat dla klasycznego, metalowego
łojenia. Thrashquatch (cóż za nazwa!) grają w sprawdzonym stylu. Slayer zawsze
na czasie, nieprawdaż? Zwłaszcza, gdy stanowi punkt wyjścia, nie zaś źródło
kradzionych riffów. Tym panom pomysłów nie brak, ani przez chwilę nie ma
wrażenia obcowania z coverbandem. Do tego masa miodnych solówek i teksty o
mitycznej bestii znad jeziora. Nie będzie to żadna płyta roku, lecz radość ze
słuchania pozostawia ogromną. Więcej na www.thrashquatch.bandcamp.com
Vlad Nowajczyk [7]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz