Brzmi jak: pierwszoligowy Spain Area Thrash
Drugi album hiszpańskich thrashers, a pierwszy pod nową
nazwą, zaskakuje dojrzałością. I klimatem późnego Bay Area. Jeszcze z wpływami
Metalliki, ale już ze zróżnicowanymi wokalizami. Jeszcze agresywnego, a już
piekielnie melodyjnego. Już z wpływami Pantery (a jakże), ale wciąż korzennego.
Tak (poza wściekłym wokalem) mogłaby brzmieć nigdy niewydana w 1991 trzecia
płyta Forbidden (nie mam, oczywiście, na myśli „Distortion”). Tak mógłby dziś
grać Testament, gdyby wciąż grali z serca. Język hiszpański sprawdził się w tym przypadku
doskonale, Jesus Miguez umie się solidnie wydrzeć. Choć wszystko, łącznie z
produkcją, stoi na wysokim poziomie, wyróżnić należy jeszcze solówki Victora
Salinero. Co ten koleś wyczynia! Nie chodzi tu o samą wirtuozerię, a o
doskonałe osadzenie jego partii w kawałkach. Kawałki zaś, choć nie rozumiem o
czym śpiewają, to same hiciory. Dzięki takim płytom kocham thrash. Więcej na
www.facebook.com/demonikofficial
Vlad Nowajczyk [8.5]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz