Zrobiłem sobie wczoraj wolne od internetu, ale ten skubaniec
nie dał o sobie zapomnieć. Kiedy smacznie chrapałem, w sieci rozhulała się gównoburza.
Tak już ostatnio mam. Gdy są najlepsze imprezy śpię albo mnie nie ma. Dziś już
jestem, nadrobiłem zaległości i nie posiadam się ze zdumienia.
Rzecz się stała niesłychana. Katole obrazili blekowców. To
straszne, przecież mieli nadstawiać drugi policzek. Trudno, będą się musieli
wyspowiadać ze złych uczynków, jak to katole mają w zwyczaju. Nie potrafię
jednak zrozumieć lamentu nad niestosownym zachowaniem prowadzących Perły
Metalu. Wszak metal to nie rurki z kremem, a w środowisku blackowo-deathowym
obrzucanie się gównem, obrabianie dupsk i debilne podśmiechujki są na porządku
dziennym. Nie trzeba daleko sięgać, bezpośredni adresaci niecnego postu Pereł heheszkowali
swego czasu straszny wypadek samochodowy
ekipy Decapitated. Oczywiście wczorajsza wrzuta była na niskim poziomie, ale
czy niższym od przeciwnika? Śmiem wątpić.
Nie wątpię za to w istnienie podwójnych standardów. Dowalić
„im”, czyli kataniarzom, knypom, zjebom (tu wpiszcie inne znane Wam określenia)
wolno, a nawet trzeba. Wszystkie chwyty dozwolone. Gdy zaś „oni” oddadzą na
odlew, wypada się popłakać i iść na skargę do kolegów. Zabawne w tym wszystkim
jest to, że (w przeciwieństwie do Pereł) pisanki nawet nie sprawdziły, kogo
hejtują. A przecież obrażanie uczuć katoli jest takie zabawne. O, na przykład
załączony obrazek.
Jednocześnie satanizm i genderyzm. Cios prosto w ryj. Znani
mi wyznawcy Jahwe powinni się obrazić, internetowo zerwać znajomość, nawrzucać
mi od tępych chujów i zagrozić wpierdolem. Obowiązkowo odlajkować profile
„moich” kapel, wypisywać im inwektywy w komentarzach i zapowiedziach
koncertów. Ale, uwaga, nic podobnego się nie dzieje. I to pomimo faktu, iż
obrażanie katoli uprawiam codziennie. Zaskoczeni? A może po prostu ktoś tu
zrozumiał, że istnieje wolność wypowiedzi? Niesłychane!
Nietrudno o analogie (pewnie, że naciągane) z „wielkim
światem”. Kto z oburzonych wrzutą Pereł zżymał się niedawno na tych okropnych
islamskich bandziorów, którzy wymordowali francuskich rysowników? Ręka do góry!
Ale to przecież „oni”, a „nam” wszystko wolno? Merde! Że zbyt górnolotne
porównanie? No to łopatologicznie, jako były już (na szczęście) pedagog. Gimbus
coś sobie bazgrze w zeszycie. Logówki kapel na przykład. Gromada nieprzyjaznych
gimbusów go zaczepia. Opluwa, szarpie, pozbawia posiłku. Doprowadzony do granic
(a każdy ma inne granice!) wbija najaktywniejszemu prześladowcy cyrkiel w łapę
i porządnie przekręca. Jak teraz, Święcie Oburzeni? Ja jako były (na szczęście)
pedagog broniłbym prześladowanego, nie zaś prześladowcy. Ale Dziemdział i
Mirek, jak to mawiają gimbusy, na propsie. Choć personalnie bardzo niecelnie.
Że poziom dowcipu niski? Bywa! Nie wszyscy są fanami
„Przyjaciół”, ja na ten przykład z pamięci walę tekstami z „Married With
Children”. Nie rozumiem i nie uznaję bólu dupy. Rozumiem i uznaję odgrywanie
się. Uświadomcie sobie, drodzy obrażalscy, że Wasze świętości to dla innych cel
szyderstw. Działa to w obie strony! Nie tylko w jedną! Swoją drogą, skąd u
nihilistycznych blackmetalowców taka wrażliwość? Usunięcie rzeczonego postu
było bardziej niestosowne od jego publikacji. Sam nie wiedziałbym o co w ogóle
chodzi gdyby nie podesłany zrzut ekranu. Słabo. Zemsta najlepiej smakuje na
zimno, a tu zadziałała gorąca głowa.
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od heheszków z
„żebraków” z Deathinition. Ktoś jednak ma kłopot z czytaniem ze zrozumieniem.
Śmiejmy się z faktów, nie z przeinaczeń. Zespół nie prosił o datki na nagranie
płyty. Mobilizował jedynie swych fanów do głosowania w kiepawym konkursie, w
którym zwycięzca zgarnia tysiaka. Dużo, mało? Raczej mało, ale lepiej żeby
zdobyły go jakieś białe czarnuchy, akrobata albo koleś puszczający bańki dupą.
Prawda? Kij w oko zjebanym kataniarzom, to nawet nie jest metal.
Taki jak BOP z pewnością nie jest. Co więcej, praktycznie
cała scena heavy/thrashowa rozwija się w całkowitej izolacji od „starej” sceny
black-death. Bez typowych dla tych drugich akcji, list wrogów i podkładania
świń. Nigdy nie wpadłbym na to, by o jakąkolwiek promocyjną pomoc prosić ludzi
z tego środowiska. Co nie znaczy, że odmawiam gdy mnie z kolei się o coś prosi.
Frajer ze mnie. I kataniarz (to obelga przecie).
Chujowa muzyka, chujowi ludzie, nikomu niepotrzebne płyty,
itp. itd. Podobne hasła czytam z uśmiechem, wiedząc że młoda scena niczego nie
zawdzięcza ich autorom. Jako jej przedstawiciel odpowiadam niniejszym: nie
istniejecie. Nie chodzicie na te same koncerty, nie kupujecie tych samych płyt.
Dla was funkcjonujemy tylko na Necroknypslaughter. Nie ma praktycznie punktów
stycznych. Oczywiście znam fajnych ludzi z klimatów black/death. Przypadkiem są
oni otwarci także na „nieprawdziwy” metal. Szukajcie pozerów, o prawdziwki! Kamienujcie!
Podział metalu na „nowy” i „stary” jest faktem i niech tak
zostanie. Nikt nie oczekuje, że ultratrveklapkowi fani blekowych spierdolin nagle
zaczną doceniać thrashowe riffy i heavymetalowe wokale. Zajmijcie się swoją
muzą, my zajmiemy się swoją. Kwasy nikomu nie są potrzebne, z wyjątkiem ludzi
niemających co robić w życiu.
No i zostałem advocatus diaboli. Ktoś musiał. Nigdy nie
pomyślałbym, że będę bronić nietaktownych katoli przed urażonymi blekowcami.
Bareja by tego nie napisał.
Kpiny (na niskim poziomie) z rzetelnych thrashowych i
heavymetalowych kapel to „norma”, dzięki czemu muzycy od dawna mają twarde
dupska. Perły Metalu to jednak nie zespół i żyłka napina się im znacznie
szybciej. Przypadkiem doszło do internetowego starcia osobników o równie
twardych przyłbicach. Trafiła kosa na kamień, chciałoby się rzec. Lamentu
kosiarza i chóru wujów nie pojmuję, więc na koniec norweski trubadur zaśpiewa przebój.
i git , jebać wszystkich najprawdziwszych metali ,którzy gówno wiedza o muzyce a próbuja rozdzielać co jest bardziej thrash black death punk i chuj wie co
OdpowiedzUsuń