Massacre Records
Brzmi jak: slayerowaty thrash
Szwajcarzy (tak, cosik obrodziło u nich!) siedzieli gdzieś
pod kamieniem, bowiem „Evil Origins” to już ich trzecia płyta. Skoro już
wypełzli, wypadało się pokazaś jak należy. I jest to solidne granie. O
warsztacie wspominać nie trzeba. Wpływy: stary Slayer, stara Meta, Tankard,
Destruction, trochę Demolition Hammer, odrobinę Raven i Judas Priest. Ostatni numer
na płycie to czyste S.O.D.
Jak na trzeci album, brakuje nieco dojrzałości. Większości
wpływów nie trzeba odgrzebywać, leżą na wierzchu. Przyjemność z machania banią
jest? Jest. I w sumie o to chodzi.
www.facebook.com/bloodlost
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz