środa, 24 czerwca 2015

SAVAGE WIZDOM „No Time For Mercy”

Brzmi jak: totalny power metal
Przyznaję szczerze: nie znałem ich debiutu przed usłyszeniem nowego albumu. Teraz, bogatszy o to doświadczenie, cenię nowomeksykanów (tak się to chyba pisze?) jeszcze bardziej. Wprawdzie z pierwszego składu pozostał tylko wokalista Steve Montoya, ale to on stanowi duszę i mózg kapeli. To jego fantastyczny głos stanowi punkt zaczepienia.
Niemal godzinny „No Time For Mercy” zaiste kosi bez miłosierdzia. To piekielnie mocny power metal w najlepszym amerykańskim stylu. Najważniejsze skojarzenie? Oczywiście Helstar! Montoya wyciąga nie gorzej od Rivery! Potęga thrashowych riffów stanowi podbudowę świetnego, melodyjnego grania. Pobrzmiewają, a jakże, echa klasycznych Judasów. Na dziś nie potrafię powiedzieć, która płyta Savage Wizdom bardziej mi odpowiada. Dziki debiut czy dopracowana, nieco lżejsza „dwójka”. Niech będzie remis.
www.facebook.com/savagewizdom

Vlad Nowajczyk [8]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz